Zadłużenie szpitala przekroczyło 40 mln zł, w tym 3,5 mln zobowiązań wymagalnych. Zagrożone zamknięciem są trzy oddziały szpitalne. Dyrektor Chmielecki jest przekonany, że na ochronie zdrowia można zarabiać, a szpital może być dochodowy.
Wczoraj na nadzwyczajnej sesji rady powiatu zaprezentowano obszerną prezentację, opracowaną przez firmę zewnętrzną, na podstawie przeprowadzonej wszechstronnej analizy sytuacji finansowej SP ZOZ w Turku. Koszt tego zewnętrznego audytu wyniósł ok. 100 tys. zł. Prezes firmy, która dokonała analizy przez blisko dwie godziny prezentował radnym efekty swojej pracy. Końcowe rekomendacje brzmią niepokojąco.
Trzy oddziały (ginekologiczno-położniczy, noworodkowy oraz dziecięcy) przewidziane są do zawieszenia, a docelowo nawet do likwidacji.
Zadłużenie szpitala przekroczyło 40 mln zł, w tym 3,5 mln zobowiązań wymagalnych. Za dużo jest “łóżek”, a tym samym za dużo jest zatrudnionych. Nadmierne koszty osobowe są największym obciążeniem szpitala.
Konkretnie autorzy raportu proponują likwidację położnictwa oraz oddziału noworodkowego. Dotychczasowy oddział dziecięcy proponują przekształcić w 12-godzinne ambulatorium. Oddział chirurgii ogólnej wraz z częścią ginekologii ma zostać przekształcony w Wieloprofilowy Oddział Zabiegowy.
Nowy dyrektor szpitala Jacek Sawicki wraz z dyrektorem ds. medycznych Cezarym Chmieleckim nie zgadzają się ze wszystkimi rekomendacjami audytorów, ale są skłonni restrukturyzować szpital w kierunku nakreślonym w raporcie. Oczekują decyzji kierunkowej od właściciela SP ZOZ czyli rady powiatu. Niezrozumiałe jest jednak dlaczego nie chcą szerzej udostępniać radnym szczegółowych wyliczeń i danych, które posłużyły do opracowania końcowej prezentacji i rekomendacji przedstawianych na sesji. O udostępnienie takich danych apelowała m.in. radna Elżbieta Michałowicz (PO). Dyrektorzy oczekują jednak od radnych podjęcia w ciemno niezwykle kontrowersyjnej decyzji. To nie jest poważne traktowanie jednego z wierzycieli szpitala, powiat przecież pożyczył już lecznicy 12 mln złotych.
Dyskusja na sesji była merytoryczna. Aktywny był Krzysztof Świerk, który często zabierał głos, ale nie zawsze ten głos był spójny z wcześniejszymi jego wypowiedziami. Radny, który zbudował swój wizerunek odpowiedzialnego managera, z jednej strony zgadzał się z decyzjami podejmowanymi przez dyrektora Chmieleckiego, ale z drugiej oponował przed zwolnieniami personelu. Wyraźnie było widać, że serce nie zgadza się z rozumem.
Krzysztof Świerk krytykując, trafnie wskazywał, że poważne problemy szpitala zaczęły się w 2018 roku. Na łamach Turek24 niejednokrotnie o tym pisaliśmy i przestrzegaliśmy przed zatrudnianiem przez PiS fachowców pokroju Krzysztofa Sobczaka, patrz artykuł —> Starosta igra z bezpieczeństwem zdrowotnym mieszkańców powiatu?
Radny Świerk krytykując długo nie mógł wprost wskazać winnych katastrofy finansowej w szpitalu. To było o tyle dziwne, bo zalicza się on do opozycji w radzie powiatu. Dopiero pod koniec sesji wskazał, że to koalicja PiS i Niezależnych odpowiada za problemy lecznicy. Radny skupiał się na oskarżaniu Władysława Karskiego. I chociaż to trafne spostrzeżenie, gdyż wicestarosta personifikuje już sześcioletnie rządy PiS w naszym powiecie, to w równie dużym stopniu, a może nawet większym odpowiadają politycy związani z PiS, czyli były starosta Dariusz Kałużny oraz były dyrektor szpitala Krzysztof Sobczak. Odpowiedzialny jest także starosta Jan Smak, który w poprzedniej kadencji zasiadał w radzie powiatu jako wiceprzewodniczący.
W obronie wicestarosty stanęli radni z jego klubu Niezależnych. Krystyna Szkudlarek-Graczyk jak i Bartłomiej Wiśniewski w swych płomiennych wystąpieniach dochodzili do konstatacji, że są dumni z dokonań w szpitalu w minionej kadencji. Zaskakująca była wypowiedź pani doktor Szkudlarek-Graczyk, która za sytuację finansową w szpitalu obwiniała jedynie system ochrony zdrowia w Polsce, nie dostrzegając bardzo poważnych błędów zarządczych byłego dyrektora i braku odpowiedniego nadzoru ze strony zarządu i rady powiatu. Radna Krystyna Szkudlarek-Graczyk pełniąc funkcję przewodniczącej Komisji Zdrowia w obecnej i poprzedniej kadencji także ponosi część odpowiedzialności za katastrofę w szpitalu.
Przed rządzącymi powiatem bardzo poważne decyzje. PiS musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy za wszelką cenę chce utrzymać szpital w powiecie tureckim? Jeżeli tak, to Prawo i Sprawiedliwość będzie musiało firmować dalszą redukcję zatrudnienia i zamykania oddziałów przynoszących największe straty. Proces ten gotowi są poprowadzić dyrektorzy Sawicki i Chmielecki. Na razie mają całkowite wsparcie w osobie starosty Jana Smaka.
Nie ma gwarancji, że proces sanacji i restrukturyzacji szpitala się powiedzie.
PiS może też schować głowę w piasek i nic nie robić. Mówił o tym dyrektor Chmielecki, że jeżeli powiat stać na dokładanie kolejnych milionów do nierentownych oddziałów, to zwolnień nie będzie. Nie będzie też w szpitalu obecnych dyrektorów, którzy nie są zainteresowani nicnierobieniem i przychodzeniem jedynie do pracy.
Znamienne słowa wypowiedział dyrektor Cezary Chmielecki, że na ochronie zdrowia można zarabiać, a szpital może być dochodowy. Wskazywał na zarządzany przez siebie Oddział Wewnętrzny. Gdy przychodził do SP ZOZ w Turku, to oddział przynosił duże starty, a dzisiaj jest jednym z dwóch najrentowniejszych w szpitalu.
Starosta Jan Smak ma jeszcze trzecie wyjście. Może doprowadzić do odwołania wicestarosty Karskiego i zrobienie z niego kozła ofiarnego katastrofy w szpitalu. To o tyle łatwe, że Karski w poprzedniej kadencji zasiadał w tym samym fotelu i z obecnych radnych ponosi największa odpowiedzialność za to, co się stało ze szpitalem. Starosta z PiS kupiłby w ten sposób swojej partii rok, może dwa lata spokoju. Tylko czy szpital dotrwałby do tego czasu? A jeśli nawet dotrwa, to czy będzie to nadal szpital, czy jedynie wielozadaniowe ambulatorium?
Dariusz Młynarczyk
