28 lutego br. ogłoszono 16 finalistów, dziewiątej edycji Konkursu Drzewo Roku 2019 organizowanego przez Klub Gaja. Wśród nominowanych znalazła się sosna „Celestyna” z Celestyn (gm. Malanów). Do tegorocznej edycji konkursu wpłynęło 50 zgłoszeń z całej Polski.
Jest to kolejne drzewo z terenu gminy Malanów, które weźmie udział w tym wyjątkowym konkursie. W zeszłym roku naszą gminę reprezentował herbowy Dąb Bartek, który ostatecznie zajął wysokie 4 miejsce.
Niczym nieograniczona przestrzeń sprawiła że sosna „urosła” do sporych rozmiarów. Ma ponad 330 cm obwodu oraz ok. 15 m wysokości. Potężne konary i bujna korona dają przyjemny cień w słoneczne dni niejednemu wędrowcowi oraz licznemu w tym rejonie ptactwu. Sosna jest od pokoleń, świadkiem lokalnej historii. Jest strażniczką miejscowych zwyczajów, tradycji i kultury. W 1978 roku została uznana za pomnik przyrody.
Mamy nadzieję, że sosna z Celestyn przynajmniej powtórzy ubiegłoroczny sukces Bartka. Głosować będzie można w czerwcu, o czym będziemy Państwa informować i do czego będziemy gorąco zachęcać – informuje Urząd Gminy Malanów.
Pewnego pięknego, majowego dnia roku pańskiego 1702, młoda dziewczyna niebiańskiej wprost urody, o niepospolitym imieniu Celestyna, idąc do sąsiedniej wsi, by odwiedzić tam rodzinę, spotkała na rozstaju dróg urodziwego młodzieńca. Oboje na swój widok stanęli jak wryci, wpatrując się w siebie w niemym i pełnym zdumienia zachwycie. I stało się. Amor zwolnił cięciwę i strzała przeszyła oba młode serca, wyzwalając z nich wzajemną miłość od pierwszego wejrzenia, Miłosz – bo tak miał na imię ów młodzieniec – poprosił dziewczynę o chwilę rozmowy. Gdy się zgodziła, przysiedli przy drodze i już niebawem wtuleni w siebie, szeptali przysięgę wzajemnej, dozgonnej miłości. Jednak teraz niestety musieli się rozstać, gdyż Miłosz w wyniku poboru, wyruszał na wojnę ze Szwedami. Przyrzekli sobie, że po jego powrocie, niezwłocznie wezmą ślub i będą żyć długo i szczęśliwie.
Celestyna każdego dnia była na rozstaju dróg oczekując Miłosza, lecz ten nie wracał i nie wracał. Czuła się tam taka samotna, że posadziła sosenkę, z którą cichutko rozmawiała i obficie zraszała łzami swej tęsknoty. Nagle nadeszła wieść, że Miłosz poległ w bitwie pod Kliszowem. Celestyna jednak nie chciała w to uwierzyć. Dalej przychodziła do swej sosny łudząc się, że Miłosz jednak wróci. Trwało to całe lata. Miejsce ich spotkania , ich duchowych zaślubin, stało się dla niej miejscem świętym. Miejscem, w którym wylewała całe morze łez każdego dnia. Sosna jakby podlewana nimi, rosła w zadziwiającym tempie, stając się z każdym rokiem coraz okazalszą i piękniejszą. Aż któregoś dnia, znaleziono Celestynę przy swojej sośnie martwą. Zakończyła życie w miejscu, gdzie zaczęła się jej wielka miłość, która choć niespełniona, trwała przez wiele, wiele lat.
Od tego czasu dziewczęta z okolic bliskich i dalszych przybywały do sosny, by opłakiwać Celestynę i Miłosza, wzruszone ich tragicznym losem. Od ich łez sosna wciąż rosła, potężniała dziwnie szybciej niż inne i rośnie tak do dzisiaj. Choć minęło już kilkaset lat od tamtych wydarzeń, i dziś zdarza się, że można tu spotkać niewieścią postać, która ukradkiem roni pod sosną łzę, co oznacza, że właśnie poznała historię tamtych dwojga. To piękne drzewo stało się okazałym, żywym symbolem miłości. Potęga tej miłości przerodziła się w potęgę drzewa, które swoim ogromem jakby wciąż przypominało wielkość tamtego uczucia.
Pod koniec XIX wieku, w roku 1886, francuski wynalazca instrumentów muzycznych Victor Auguste Mustel, będąc przejazdem w Malanowie, usłyszał opowieść o Celestynie i okazałej samotnej sośnie, którą mieszkańcy nazwali jej imieniem. Zaciekawiony pojechał tam i kiedy stanął pod drzewem, poczuł się wręcz przytłoczony jego wielkością. A gdy nieco ochłonął, przymknął oczy, zamyślił się, usłyszał jak każda gałązka sosny poruszana lekkim wietrzykiem, wydaje dźwięki podobne do dźwięków małych dzwoneczków, które jak gdyby delikatnie potrącane łezkami drobnego deszczu, opowiadały tą smutną, dawną historię. Zasłuchał się zdumiony i zauroczony. Nie dawało mu to spokoju i zaraz po powrocie do Paryża, skonstruował instrument, który wydawał takie właśnie dźwięki, a na pamiątkę Celestyny nazwał go celesta.
Pod sosną byli też: Piotr Czajkowski, Dymitr Szostakowicz, Gustaw Horst i Bela Bartok, którzy doznając wrażeń podobnych do wrażeń Mustela, ulegli takiej fascynacji, że stworzyli potem dzieła, w których wykorzystali dźwięki płynące właśnie z celesty.
Od XVIII wieku, o miejscu tamtych wydarzeń mówiło się : ,,wioska Celestyny”, czyli wieś, w której mieszkała nasza Celestyna. Z czasem słowo ,,wioska” zniknęło i została w użyciu już tylko nazwa : Celestyny. I tak jest do dziś. A jaki jest związek dzisiejszych Celestyn z dawną ,,wioską Celestyny”? A no taki, że i dzisiaj także, jeśli ktoś stanie w Celestynach pod sosną Celestyną – tak dostojną, poważną, pomnikową – i posłucha uważnie, to na pewno usłyszy dźwięki delikatnych dzwoneczków. A gdy do tego uruchomi jeszcze choć trochę swoją wyobraźnię, to mimo przymkniętych oczu ujrzy w jej koronie piękną Celestynę wygrywającą na celeście swemu Miłoszowi te niebiańskie dźwięki.
A sama sosna ma się tak świetnie też dlatego, że opiekują się nią i sama Św. Celestyna z Metz, a także jej błogosławione imienniczki z Florencji i Brzozowa. Wszak celeste z łaciny znaczy “niebiański”.
materiał nadesłany